Jeszcze kilka lat temu, nasi rodacy sprowadzali używane samochody głównie z Niemiec. Dziś wybór pojazdów w tamtym kraju nie jest już tak bogaty, a na salony wchodzą inne państwa, między innymi Czechy.
U naszych południowych sąsiadów warto kupować pojazdy używane, ale także nowe. Dlaczego? Bo jako jedyny kraj w Unii Europejskiej musimy od nowego samochodu płacić spory podatek. Kiedy zarejestrujemy auto, co ważne, legalnie w Czechach, tego podatku płacić nie musimy. Wróćmy jednak do aut używanych – dlaczego warto? Jakie modele samochodów powinniśmy tam wybierać? Sprawdź! Poniżej podamy kilka przykładów ofert z czeskich stron aukcyjnych, później porównamy ceny z tymi, które widnieją na polskich ogłoszeniach.
Zaczniemy od mocnego uderzenia, SUV wyprodukowany w roku 2004 przez markę Porsche. Znany i ceniony za niezawodność, chętnie kupowany z pierwszej, drugiej, a często nawet trzeciej ręki. Na portalu czeskim znaleźć go można za niecałe 7 tysięcy euro, co w przeliczeniu na złotówki daje nam prawie 30 tysięcy. Jest to wersja z silnikiem benzynowym, o pojemności 3,2 litra, która na liczniku ma przejechane prawie 300 tysięcy kilometrów. Powiemy szczerze, w Polsce bardzo ciężko było znaleźć czystą benzynę z tym silnikiem, większość miała instalację LPG. Jedyny egzemplarz, różniący się tak naprawdę tylko kolorem, który miał przejechane o około 20 tysięcy więcej, kosztował dokładnie 33 tysiące. Wychodzi więc na to, że auto kupilibyśmy około tysiąc/dwa tysiące złotych taniej, w zależności od negocjacji czy aktualnego kursu walutowego. Oczywiście po wliczeniu tutaj podatków, jakie trzeba zapłacić, ściągając samochód z innego kraju.
Skoro był SUV czas na sporych rozmiarów sedana. Wyprodukowany w 2005 roku BMW 5 jeździ na benzynie. Ma przejechane około 220 tysięcy kilometrów, mocny silnik osiąga 258 koni mechanicznych. Za autko trzeba na czeskim rynku zapłacić 150 tysięcy koron, co daje 5,8 tys. euro. Przeliczając to na złotówki, wychodzi około 25 tysięcy złotych. Szukaliśmy takiej wersji w Polsce, jednak nie jest ją dostać łatwo. W końcu nam się udało, ten sam silnik, niestety przebieg większy o 40 tysięcy, koszt to 27 tysięcy złotych. Bardzo podobna sytuacja, jak w przypadku Porsche Cayenne.
Opisując czeski rynek, nie można zapomnieć o Skodzie. W tym przypadku wybraliśmy Skodę Kodiaq o pojemności 2 litrów z roku 2016. Ma przejechane nieco ponad 100 tysięcy kilometrów, co raczej na pewno jest przebiegiem oryginalnym. Samochód napędzany jest silnikiem diesla. Co się okazuje, w Czechach kosztuje 27 tysięcy euro, co w przeliczeniu daje 120 tysięcy złotych. W Polsce identyczna wersja z prawie o połowę mniejszym przebiegiem kosztuje 100 tysięcy. Jak widać, nowsze auta w Polsce tracą na wartości szybciej, od tych w Czechach. Szczególnie kiedy mowa o ich najpopularniejszym producencie, czyli Skodzie.
Pojazdy, jakie u naszych południowych sąsiadów powinny być wybierane to przede wszystkim modele starsze, których rok produkcji oscyluje w granicach 2004-2008. W przypadku nowszych modeli, na przykład z lat 2010-2012 różnica jest dalej widoczna. Wciąż można kupić tam pojazd taniej. Niestety nowsze propozycje są sporo tańsze, prawdopodobnie jest to związane z tym, że tam samochody nie tracą tak szybko na swojej wartości. Może to być zaleta, kiedy chcemy sprzedać auto, a dysponujemy rocznikiem 2014-2018. Dobrą opcją byłoby wystawić auto na czeskim portalu ogłoszeniowym, co nie jest zadaniem trudnym. Warto się nad tym zastanowić, kiedy mieszkamy blisko granicy z Czechami.
(fot. pixabay.com)
